Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2018
Dystans całkowity: | 53.00 km (w terenie 35.00 km; 66.04%) |
Czas w ruchu: | 02:49 |
Średnia prędkość: | 18.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.10 km/h |
Suma podjazdów: | 40 m |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 53.00 km i 2h 49m |
Więcej statystyk |
Sobota, 17 lutego 2018
Niespodziewany atak przedwiośnia
W końcu...
W końcu wybrałem się na rower, bo w końcu pogoda do tego zachęcała. Ostatni tydzień, praktycznie bez słońca, szary, ponury i cały czas z niekorzystnym biometem dał mi się we znaki.
A tu w sobotę niespodzianka.
Jeszcze jak mnie pies na spacer wyprowadził przed 8-mą, owszem - było słonecznie, ale mroźnie. Chciałem poczekać, ale mnie ciągnęło i w końcu koło 10-tej wyciągnęło...
Trasa przedstawiała się następująco:
Czyli z domu przez las na Green Velo, 2km tą ścieżką (najgorszy moment), a potem w las przez Ludian i na Imielty. Tu przedzieram się groblą do Gwizdowa, dalej Osówek, Maliniec i powrót do domu.
Jak tylko wyszedłem z domu, wiedziałem, że będzie lux.
No poza tym odcinkiem na Green Velo :-) Nie mam nic do Green Velo, ale tym razem szybko odmarzło przy tej pogodzie i jechałem po wodzie :-) Potem już było super. Ścieżki w lesie śliskie, ale nie najgorzej, tzn. hamować trzeba ostrożnie, ale przynajmniej ruch kierownicy o 1mm nie powoduje gleby :-) Śniegu napadło nieco przez noc, było biało, słonecznie, aż chciało się jeździć.
Zakręt w kierunku Kochanów i Dębowca.
Dojeżdżam do rezerwatu, ale nie jadę do punktu widokowego, tylko wprost na groblę.
Fajne widoki, nie ma co...
A dalej wcale nie było gorzej. To już z drogi z Osówka do Malińca:
Na koniec jeszcze fotka mojego ulubionego stawu z okolic Kochanów:
Nie obyło się bez małej gleby. Po zjeździe z grobli na terenie rezerwatu wjechałem na wystający śliski korzeń. Ale nawet nie poczułem. Dobrze, że miałem imbusa, bo siodło uderzyło o ziemię i poluzowały się śruby z mocowania do sztycy.
A na lodzie czy śniegu jeszcze gleby nie wyciąłem w tym roku. Odpukać :-)
W końcu super wyjazd. Ciepło, słonecznie, fajne okolice, odpocząłem tym samym po ciężkim tygodniu.
Oby jutro było podobnie :-)
W końcu wybrałem się na rower, bo w końcu pogoda do tego zachęcała. Ostatni tydzień, praktycznie bez słońca, szary, ponury i cały czas z niekorzystnym biometem dał mi się we znaki.
A tu w sobotę niespodzianka.
Jeszcze jak mnie pies na spacer wyprowadził przed 8-mą, owszem - było słonecznie, ale mroźnie. Chciałem poczekać, ale mnie ciągnęło i w końcu koło 10-tej wyciągnęło...
Trasa przedstawiała się następująco:
Czyli z domu przez las na Green Velo, 2km tą ścieżką (najgorszy moment), a potem w las przez Ludian i na Imielty. Tu przedzieram się groblą do Gwizdowa, dalej Osówek, Maliniec i powrót do domu.
Jak tylko wyszedłem z domu, wiedziałem, że będzie lux.
No poza tym odcinkiem na Green Velo :-) Nie mam nic do Green Velo, ale tym razem szybko odmarzło przy tej pogodzie i jechałem po wodzie :-) Potem już było super. Ścieżki w lesie śliskie, ale nie najgorzej, tzn. hamować trzeba ostrożnie, ale przynajmniej ruch kierownicy o 1mm nie powoduje gleby :-) Śniegu napadło nieco przez noc, było biało, słonecznie, aż chciało się jeździć.
Zakręt w kierunku Kochanów i Dębowca.
Dojeżdżam do rezerwatu, ale nie jadę do punktu widokowego, tylko wprost na groblę.
Fajne widoki, nie ma co...
A dalej wcale nie było gorzej. To już z drogi z Osówka do Malińca:
Na koniec jeszcze fotka mojego ulubionego stawu z okolic Kochanów:
Nie obyło się bez małej gleby. Po zjeździe z grobli na terenie rezerwatu wjechałem na wystający śliski korzeń. Ale nawet nie poczułem. Dobrze, że miałem imbusa, bo siodło uderzyło o ziemię i poluzowały się śruby z mocowania do sztycy.
A na lodzie czy śniegu jeszcze gleby nie wyciąłem w tym roku. Odpukać :-)
W końcu super wyjazd. Ciepło, słonecznie, fajne okolice, odpocząłem tym samym po ciężkim tygodniu.
Oby jutro było podobnie :-)
- DST 53.00km
- Teren 35.00km
- Czas 02:49
- VAVG 18.82km/h
- VMAX 35.10km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 40m
- Sprzęt Canyon Grand Canyon Al 6.9 2014
- Aktywność Jazda na rowerze