Niedziela, 12 marca 2017
Niedzielny wypad
Dziś pogoda podobna do wczorajszej, z tym, że wieje nieco mocniej i temperatura odczuwalna jest niższa. Wiatr północny, więc strategicznie planuję pojechać na północ, najlepiej lasem, a potem wracać byle czym, jadąc już z wiatrem.
Tak jak w poprzednią niedzielę, planuję dotrzeć w okolice Imielitów, skręcić na Pikule i tym razem dojechać tam. Jedyna różnica, że do lasu wjeżdżam dziś w okolicy Rudy Jastkowskiej, czy Polesia, Ludian tym razem omijam.
Krótka przerwa przy zakręcie. Stąd można dotrzeć do Łążków, z drugiej strony do rezerwatu i dalej do Gwizdowa, albo Ciechocina. Można tez skręcić w kierunku Pikuli. I tam się udaję.
Zimno, nie zimno, może być, dobrze, że już w "buty" jest ok :-)
Podmokłe tereny dookoła, ale drogi już suche.
W Pikulach pomnik mieszkańców pomordowanych przez Niemców w czasie wojny. Większość nazwisk to Pikula.
Stąd ruszam dalej w kierunku Janowa drogą krajową. Tu już las mnie nie chroni przed wiatrem i te kilka kilometrów to najgorszy odcinek tego dnia. W Janowie skręcam w kierunku Zalewu, a potem nową drogą asfaltową w kierunku Jarocina. Mijam Szklarnię, Momoty, Mostki Bukowa.
W Jarocinie chwila przerwy przy Zalewie. Przebiegają tędy szlaki rowerowe i gdzieniegdzie postawiono takie, lub podobne punkty.
Stąd już blisko do Zdziar.
W Zdziarach na wylocie, żeby nie jechać drogą krajową, zawsze skręcam w prawo. Droga prowadzi do wieży obserwacyjnej i samotnego gospodarstwa, które obecnie wygląda na opuszczone. Jeszcze nie tak dawno ktoś tam mieszkał, zawsze jakiś pies mnie obszczekiwał, teraz dom wygląda na pusty i lekko zdewastowany.
Droga dalej prowadzi przez ładny kawałek lasu. Po chwili dojeżdżam do skrzyżowania z asflatówką Studzieniec - Krzaki i jadę dalej prosto w las. Po ok. 1.5km dojeżdża się do fajnego miejsca. Dojeżdżało się...
W miejscu, gdzie na małym pagórku było skrzyżowanie kilku leśnych dróg a wokół ładny las, wycięto prawie wszystkie drzewa.
Jeszcze chwila i Park Krajobrazowy będzie musiał zmienić nazwę na Łąki Janowskie. Nie wiem, co niektórzy mają w głowach.
Stąd już tylko 7km do domu. Jadąc dalej leśną drogą wyjeżdżam w Pysznicy, koło Stadniny i po chwili jestem u siebie.
Kolejny weekend się kończy i póki dzień jest jeszcze krótki trzeba czekać na następny. Oby pogoda dopisała!
Tak jak w poprzednią niedzielę, planuję dotrzeć w okolice Imielitów, skręcić na Pikule i tym razem dojechać tam. Jedyna różnica, że do lasu wjeżdżam dziś w okolicy Rudy Jastkowskiej, czy Polesia, Ludian tym razem omijam.
Krótka przerwa przy zakręcie. Stąd można dotrzeć do Łążków, z drugiej strony do rezerwatu i dalej do Gwizdowa, albo Ciechocina. Można tez skręcić w kierunku Pikuli. I tam się udaję.
Zimno, nie zimno, może być, dobrze, że już w "buty" jest ok :-)
Podmokłe tereny dookoła, ale drogi już suche.
W Pikulach pomnik mieszkańców pomordowanych przez Niemców w czasie wojny. Większość nazwisk to Pikula.
Stąd ruszam dalej w kierunku Janowa drogą krajową. Tu już las mnie nie chroni przed wiatrem i te kilka kilometrów to najgorszy odcinek tego dnia. W Janowie skręcam w kierunku Zalewu, a potem nową drogą asfaltową w kierunku Jarocina. Mijam Szklarnię, Momoty, Mostki Bukowa.
W Jarocinie chwila przerwy przy Zalewie. Przebiegają tędy szlaki rowerowe i gdzieniegdzie postawiono takie, lub podobne punkty.
Stąd już blisko do Zdziar.
W Zdziarach na wylocie, żeby nie jechać drogą krajową, zawsze skręcam w prawo. Droga prowadzi do wieży obserwacyjnej i samotnego gospodarstwa, które obecnie wygląda na opuszczone. Jeszcze nie tak dawno ktoś tam mieszkał, zawsze jakiś pies mnie obszczekiwał, teraz dom wygląda na pusty i lekko zdewastowany.
Droga dalej prowadzi przez ładny kawałek lasu. Po chwili dojeżdżam do skrzyżowania z asflatówką Studzieniec - Krzaki i jadę dalej prosto w las. Po ok. 1.5km dojeżdża się do fajnego miejsca. Dojeżdżało się...
W miejscu, gdzie na małym pagórku było skrzyżowanie kilku leśnych dróg a wokół ładny las, wycięto prawie wszystkie drzewa.
Jeszcze chwila i Park Krajobrazowy będzie musiał zmienić nazwę na Łąki Janowskie. Nie wiem, co niektórzy mają w głowach.
Stąd już tylko 7km do domu. Jadąc dalej leśną drogą wyjeżdżam w Pysznicy, koło Stadniny i po chwili jestem u siebie.
Kolejny weekend się kończy i póki dzień jest jeszcze krótki trzeba czekać na następny. Oby pogoda dopisała!
- DST 68.46km
- Teren 5.00km
- Czas 03:15
- VAVG 21.06km/h
- VMAX 37.40km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Kross Evado 6.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
tak jakoś tak wyjeżdżałem, może parę minut później. Spoczko Hans nic się nie stało tylko mówię że tak się złożyło że jeździliśmy w tym dniu podobną traską :)
Mamir - 10:36 wtorek, 14 marca 2017 | linkuj
Fajna wyprawa. Widze ze chociaz częściowo podazalismy w tym samym kierunku :)
Mamir - 23:03 poniedziałek, 13 marca 2017 | linkuj
Fajna wyprawa. Widze ze chociaz częściowo podazalismy w tym samym kierunku :)
Mamir - 23:03 poniedziałek, 13 marca 2017 | linkuj
Komentuj