Informacje

  • Wszystkie kilometry: 5522.60 km
  • Km w terenie: 766.50 km (13.88%)
  • Czas na rowerze: 11d 17h 41m
  • Prędkość średnia: 19.61 km/h
  • Więcej informacji.
liczniki odwiedzin baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bwele.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Świąteczna przejażdżka

Nie dość, że święta, to jeszcze w niedzielę miałem wesele. W poniedziałek pogoda całkiem niezła, więc pomyślałem o przejażdżce. Celem jest wypocenie całego zła z dnia poprzedniego. Wyjeżdżam w Lasy Janowskie, a dokąd poprowadzi mnie los - to zobaczy się po drodze. Tym razem wjazd do Parku Krajobrazowego wyznaczam sobie w Pysznicy. Założenie jest takie, że będę jechał powoli, żeby przypadkiem nie dostać jakiegoś zawału. Zatem ilekroć czuję jakiś opór przy kręceniu, wrzucam niższy bieg. Prowizorycznie biorę rower z szerokimi oponami.

Cycle Route 3953258 - via Bikemap.net


Za stadniną, skręcam w lewo przy drugiej okazji (pierwsza okazja, to wizyta na wysypisku śmieci, ewentualnie wjazd do trudno-przejezdnych lasów). Zaczyna się niewielkie wzniesienie, ale po chwili jest już płasko. Po drodze kilka polan, o dziwo część istniała już wcześniej przed słynną akcją pewnego ministra.


A część nie:

To miejsce już kiedyś opisywałem. Jeszcze nie tak dawno temu było to jedno z fajniejszych miejsc w tej części lasów. Teraz wygląda jakoś tak nie za bardzo.

Stąd jeszcze niecałe 1.5km do drogi asfaltowej prowadzącej do Studzieńca, gdzie też się udaję.
Po minięciu Studzieńca skręcam w prawo w kierunku Szwedów.
Do Szwedów prowadzi stąd całkiem przyjemna leśna droga. Całkiem przyjemna już teraz, bo jeszcze miesiąc temu było tu sporo błota.

A jakiś kilometr dalej mija się takie skrzyżowanie. Gdyby tu skręcić w prawo, jedzie się jeszcze fajniejszą ścieżką, przynajmniej na początku, potem trzeba dwa razy odpowiednio skręcić, żeby trafić na niewielki "mostek", czy kładkę na rzece Gliniance i wyjeżdża się w okolicy Zdziar. Można też wylądować w Katach, albo w Słomianej. Jednak te ścieżki są zbyt krótkie, dobre gdy ma się mało czasu. Dziś czasu jest więcej, jadę więc dalej prosto.


Są i Szwedy:


Skręcam na most, dojeżdżam do lasu i jadę wzdłuż niego. Chyba się nieco zamyśliłem, bo stąd już chyba tylko do Łążka Garncarskiego można dojechać (albo w las na piaszczyste drogi prowadzące w rejony Dębowca i Kochanów), a droga nie jest zbyt przyjemna.

Tymczasem mijam ruderę, której widok podczas wycieczki jakiś miesiąc temu nieco mnie zaskoczył. Jeszcze niedawno temu ktoś tu mieszkał.


Piaszczysta droga do Łążka tym razem nie jest bardzo uciążliwa do przejechania.


Łążek to ładna miejscowość. Da się tamtędy normalnie jeździć odkąd położono tam nowy asfalt. Wcześniej bywało ciężko. Przejeżdżam ją dosyć szybko, bo trochę niepokoi mnie widok grupy miejscowych w młodym wieku biegających z butelkami z wodą. Przyglądają mi się trochę, więc lepiej nie kusić losu. Dzięki temu przy okazji okazuje się, że jednak nic nie wskazuje na to, abym miał dostać zawału i od tej pory jadę już dużo szybciej.

Nie skręcam w las za ścieżką rowerową, jadę dalej asfaltem, a gdy on się kończy skręcam w lewo, a następnie zaraz w prawo, przejadę się w kierunku Pikuli, ale tuż przed nimi odbiję w lewo i wyjadę gdzieś pomiędzy Kalennym, a Ciechocinem.

Ta droga to bajka, zupełnie inaczej jest ze słynnym asfaltem na odcinku Gwizdów - Modliborzyce. Plotki głoszą, że rowery typu full suspension zostały wynalezione specjalnie na potrzeby tego trudnego odcinka. Dlatego wpisuję sobie 3km jazdy w terenie.


Ubytki? Ta droga to jeden wielki ubytek, pouzupełniany gdzieniegdzie płatami asfaltu.
(no dobra, trochę przesadzam :-) )

Na skrzyżowaniu skręcam w kierunku Kochanów i objeżdżam je od północnej strony drogą nazywaną przez miejscowych "kolejową", tędy swego czasu prowadziły tory kolejki wąskotorowej.
Mijam i Kruszynę, po czym skręcam w lewo.

Na rozstaju dróg...

Tu kiedyś znajdowała się leśniczówka, a obok wiata i miejsce na odpoczynek a nawet na ognisko. Leśniczówki już nie ma, wiaty też, są jeszcze jakieś ławki i stół, można chwilę odpocząć. Ognisko też można zrobić...

Potem już standardowo - Lipowiec, Ludian, Jastkowice i wracam do domu.

Było całkiem przyjemnie, gdy słońce wychodziło zza chmur powiedziałbym, że nawet ciepło. W lesie już sporo zieleni, jakieś brzozy, czy inne akacje mają już liście, dlatego widoki już całkiem zacne i jeździ się całkiem fajnie.

Szkoda, że we wtorek nie można strzelić sobie poświątecznej przejażdżki, bo pogoda fatalna. Czekam jeszcze na śnieg, w końcu kwiecień menda, bo przeplata...

Cycle Route 3953258 - via Bikemap.net
  • DST 57.60km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 20.95km/h
  • VMAX 30.82km/h
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt Canyon Yellowstone AL 3.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iauli
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl