Czwartek, 18 maja 2017
Canyon Fooder
W czwartek jeździć już mi się chciało. Postanowiłem udać się na Maliniec, spić Perełkę i wrócić jakoś inną drogą.
Biorę Canyona i wjeżdżam w Lasy Janowskie koło Podlesia. W lesie z Canyonem zaczyna dziać się coś dziwnego, po najechaniu na przeszkodę, przez chwilę nie działa napęd. Kręcąc korbą, kaseta z tyłu się kręci, ale w raz z nią nie kręci się koło, tak jakby kaseta nie była przymocowana do koła na stałe. Ale trwa to tylko przez sekundę, czy dwie, potem wszystko "załapuje" i można jechać. Po 15-km już załapać nie chce. Znajduję się wtedy blisko Kochanów.
Ściągam tylne koło i sprawdzam co tam się porobiło:
Ale jedyne co stwierdzam, to to co stwierdziłem już wcześniej, czyli, że kaseta nie kręci się wraz z kołem. Z narzędzi mam jedynie scyzoryk i pompkę. No cóż, trzeba wracać z bucika.
Tak też robię, ale gdy mam z górki wsiadam na rower, zawsze to trochę szybciej, czasem staję na jednym pedale i drugą nogą odpycham się jak na hulajnodze...
Szybko docieram do miejsca zwanego "Jeńcowe Place".
Po godzinie wychodzę przy Ludianie:
Jest już cywilizacja.
Kolejne pół godziny i jestem w domu. Powrót poszedł dosyć szybko. Średnia prędkość w stylu "mieszanym" - 10km/h :-)
W domu rozkręcam co mogę (części rzeczy nie mogę rozkręcić - nie mam narzędzi), wydaje się, że poszła piasta w kole. Już jakieś 13-14 tysięcy km na nim zrobiłem bez wymiany czegokolwiek, poza oponami i dętkami, więc niby ma prawo...
Co z nim dalej - pomyślę za 3-4 tygodnie, gdy wrócę z nad morza. Póki co musi wystarczyć Krossik :-(
Biorę Canyona i wjeżdżam w Lasy Janowskie koło Podlesia. W lesie z Canyonem zaczyna dziać się coś dziwnego, po najechaniu na przeszkodę, przez chwilę nie działa napęd. Kręcąc korbą, kaseta z tyłu się kręci, ale w raz z nią nie kręci się koło, tak jakby kaseta nie była przymocowana do koła na stałe. Ale trwa to tylko przez sekundę, czy dwie, potem wszystko "załapuje" i można jechać. Po 15-km już załapać nie chce. Znajduję się wtedy blisko Kochanów.
Ściągam tylne koło i sprawdzam co tam się porobiło:
Ale jedyne co stwierdzam, to to co stwierdziłem już wcześniej, czyli, że kaseta nie kręci się wraz z kołem. Z narzędzi mam jedynie scyzoryk i pompkę. No cóż, trzeba wracać z bucika.
Tak też robię, ale gdy mam z górki wsiadam na rower, zawsze to trochę szybciej, czasem staję na jednym pedale i drugą nogą odpycham się jak na hulajnodze...
Szybko docieram do miejsca zwanego "Jeńcowe Place".
Po godzinie wychodzę przy Ludianie:
Jest już cywilizacja.
Kolejne pół godziny i jestem w domu. Powrót poszedł dosyć szybko. Średnia prędkość w stylu "mieszanym" - 10km/h :-)
W domu rozkręcam co mogę (części rzeczy nie mogę rozkręcić - nie mam narzędzi), wydaje się, że poszła piasta w kole. Już jakieś 13-14 tysięcy km na nim zrobiłem bez wymiany czegokolwiek, poza oponami i dętkami, więc niby ma prawo...
Co z nim dalej - pomyślę za 3-4 tygodnie, gdy wrócę z nad morza. Póki co musi wystarczyć Krossik :-(
- DST 30.00km
- Teren 2.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.00km/h
- VMAX 28.70km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Canyon Yellowstone AL 3.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dobrze że masz kilka rowerów bo byłaby bida....a pogoda co raz lepsza :)
MarqoBiker - 21:16 sobota, 20 maja 2017 | linkuj
Pewnie zapadki w bebenku. Zeby go rozebrac, trzeba miec dedykowana nasadke.
Gość - 07:31 sobota, 20 maja 2017 | linkuj
Komentuj