Informacje

  • Wszystkie kilometry: 5522.60 km
  • Km w terenie: 766.50 km (13.88%)
  • Czas na rowerze: 11d 17h 41m
  • Prędkość średnia: 19.61 km/h
  • Więcej informacji.
liczniki odwiedzin baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bwele.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 22 kwietnia 2018

Trainspotting #01: Z Ostrowca Świętokrzyskiego do domu przez Sandomierz

W sobotę wieczorem zastanawiałem się dokąd pojechać w niedzielę i wpadłem na ciekawy pomysł. Zwykle, jeśli nie jeżdżę po lasach, gdzie wiatr nie przeszkadza, staram się jechać pod wiatr, tak, żeby wracać z wiatrem. Tym razem prognozy zapowiadały wiatr północno - zachodni, czyli z kierunku Sandomingo, więc zacząłem szukać tam jakiś celów w pobliżu tego miasta. Ostrowiec był troszkę za daleko, ale... Sprawdziłem rozkład jazdy PKP, okazało się, że z Rozwadowa jedzie pociąg pospieszny do Warszawy przez Ostrowiec, kupiłem zatem szybko bilet, wstępnie rozpoznałem mapę i rano wyruszyłem.

Cycle Route 4410893 - via Bikemap.net

Pociąg odjeżdżał o 10.42, wyjechałem z domu o 10-tej, pokonałem 8km do dworca i czekałem na pociąg.

Ten oczywiście spóźnił się 5 minut. Po dojeździe do Ostrowca spóźnienie wzrosło do 15-tu minut. W sumie niewiele jak na PKP. Na dworcu w Rozwadowie nie byłem już kilka ładnych lat.
W Ostrowcu jestem koło 12.00 i zaczynam powrót do domu. Najpierw trzeba stamtąd wyjechać, włączam więc nawigację w telefonie.

Widok na Ostrowiec z obrzeży miasta. W głębie widać stadion KSZO. Chociaż na tym zdjęciu może nie za dobrze jest on widoczny.

Za Ostrowcem zaczynają się pagórki. Na szczęście zgodnie z prognozą pogody wieje mi w plecy i jedzie się całkiem dobrze. Na wycieczkę zabrałem Canyona, spodziewałem się, że większość trasy przebiegać będzie po asfaltowych nawierzchniach, ale mam plan odnaleźć pewne miejsca koło Międzygórza, gdzie trzeba będzie wjechać w las i grubsze opony mogą się przydać.




Błękitne niebo, na łąkach i polach zielono, do tego ciepło i wiatr w plecy - czego chcieć więcej? :-)

Jedyny minus to fakt, że nie znam okolicy. Muszę więc co chwilę zerkać na mapę google. Oczywiście nie chciałem jechać drogami głównymi, więc nie ma innego wyjścia.

Po jakimś czasie dojeżdżam do miejscowości Małoszyce i w polu jakieś 150m od drogi głównej dostrzegam coś, co już widziałem w innym miejscu koło Sandomierza - tzw. "latarnię chocimską". Podjeżdżam obejrzeć ją z bliska.



Takich latarni jest sporo w okolicach Sandomierza. Legenda głosi, że postawili je rycerze wracający z spod Chocima, stąd ich nazwa. Jednak to tylko legenda. Latarnie stały zwykle na wzgórzach, były dobrze widoczne z oddali i stanowiły swego rodzaju "drogowskazy", czy punkty nawigacyjne. Do tego pełniły funkcję kapliczek, na każdej z nich znajdujemy motywy religijne.
Jadę dalej, celem jest Międzygórz. 
Po drodze dalej fajne widoki:


Na którymś zakręcie odnajduję krzyż (co prawda już bez krzyża, ale inskrypcja na obelisku głosi, że był tu krzyż):

W okolicach Międzygórza, górek jest jakby więcej:



I kilka razy wykorzystuję największą zębatkę - 42 zęby. Nie tak dawno temu stwierdziłem, że wystarczyłbym mi napęd 1x9, bez dwóch największych zębatek... No cóż - odwołuję :-)

W końcu dojeżdżam do ruin zamku w Międzygórzu. Najpierw tablica informacyjna:

Rzut oka na sam zamek z dołu:

Potem trzeba się wdrapać na górę i już jestem przy ruinach zamku:






Następnym celem są kurhany, które znajdują się w pobliskim lesie. Pochodzą z VII-IX wieku, czyli jeszcze z czasów pogańskich. Grzebano w nich ludzi po uprzednim spaleniu ich zwłok. Kurchany odkryto nie tak dawno temu, znajduje się ich tu kilkanaście i mierzą od metra, do trzech metrów średnicy. 
Po drodze mijam malownicze sady:

Droga, która miała prowadzić do kurhanów nie istnieje, wjeżdżam więc w las inną. Ale po chwili poddaję się z uwagi na trudną nawierzchnię i kłopoty nawigacyjne. Za kilometr z kawałkiem będę poszukiwał kolejnego cmentarzyska z kurhanami, więc te mogę odpuścić. 

A kolejne cmentarzysko znajduje się w Kleczanowie. Początek zapowiada się bardzo optymistycznie, mamy tablicę:


Dalej jest już gorzej. Zero oznakowania, droga fatalna, jeździć po niej się nie da:


Ale koniec końców odnajduję kilka kurhanów:




Szału nie ma. Pozarastane to wszystko. W latach 2006 i 2007 przeprowadzono tu wykopaliska i kilka kurhanów rozkopano. Odnaleziono fragmenty ceramiki i jakieś drobne przedmioty. W Kleczanowie odnaleziono również pochówek sprzed 5000 lat i pochowaną tam kobietę, która musiała być dosyć ważna, bo przy niej znaleziono wiele różnych artefaktów, które składano tylko w grobach jakiś ważnych osobistości. Tego jednak nie szukam, bo znajduje się na prywatnej posesji i nie znalazłem informacji, czy można ten grób tak sobie obejrzeć.

Teraz ruszam do Sandomingo. Pod sam koniec zjeżdżam na drogę główną nr 77, bo żeby jechać pobocznymi musiałbym sporo nadrobić. Jednak jest tu pas pomocniczy i jedzie się dosyć bezpiecznie. 

W Sandomierzu na rynku tłumy takie, że nie ma gdzie siąść. Wszystkie knajpy gęsto zaludnione, kolejki do lodziarni po kilkadziesiąt osób, znajduję tylko niezatłoczony sklep spożywczy, gdzie kupuję coś do picia i ruszam dalej.



A dalej to już częściowo Green Velo, dopiero w Kępiu Zaleszańskim odbijam na Kotową Wolę i ruszam do Stalówki.

Za mostem na Sanie skręcam jeszcze na chwilę na wał, gdzie spijam Perełkę i wracam do domu.

Na wale już też zielono:


Pomysł z pociągiem okazał się całkiem dobry. Jechałem cały czas z wiatrem, było co prawda sporo wzniesień i trzeba było trochę się pomęczyć, ale potem były całkiem fajne i długie zjazdy, bywało, że 2-km odcinki pokonywałem bez kręcenia. Cała droga wśród pól, sadów i łąk, widoki bardzo fajne. Szkoda, że pociągów przez Stalową nie jeździ zbyt wiele, a w części tych, które jeżdżą nie wolno przewozić rowerów, ale jeszcze gdzieniegdzie można się dostać w ten sposób i na pewno z tej możliwości skorzystam.

  • DST 113.53km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:39
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 550.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 480m
  • Sprzęt Canyon Grand Canyon Al 6.9 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Co do zamku w Międzygórzu to i tak należy się cieszyc ze teraz tą część wzgórza z ruinami wykarczowano z krzorów, drzew i śmieci .Kilka lat temu gdy ja odwiedzałem te rejony to dostać się do ruin nie było łatwo a i nawet same ruiny były zarosniete . teraz to jest zupełnie inaczej niz kilka lat temu
MarqoBiker
- 20:53 piątek, 27 kwietnia 2018 | linkuj
Siemanko. Dzięki, wycieczka rzeczywiście była fajna.
Tego zamku faktycznie nie za wiele. Ale taką mieliśmy historię, że po tego typu budowlach najczęściej niewiele zostawało.
Mapkę wgram już pewnie po 7. maja. Jutro jadę i wrócę pewnie 6-tego.
Co do latarni to podam Ci namiary:
50°51''''04.7"N 21°27''''41.3"E

Do zobaczenia w maju!
Bwele
- 20:38 czwartek, 26 kwietnia 2018 | linkuj
Postaraj się o wgranie jakiejś maki ze śladem abym wiedizał jak dotrzec do tej latarni chocimskiej :)
MarqoBiker
- 19:00 czwartek, 26 kwietnia 2018 | linkuj
Brawo Hans bardzo fajna przygoda. Międzygórz zaliczyłem w tamtym sezonie i spodziewałem się że więcej zostało z tych ruin , a tu niestety raptem kawałek ściany. szkoda. A pagórki w okolicy piękna sprawa :) Ja lubię :)
Mamir
- 11:35 czwartek, 26 kwietnia 2018 | linkuj
Wspaniała wycieczka . Też chciałbym kiedys dotrzeć do tej latarni chocimskiej pod Małoszycami bo tylko tej mi brakuje w kolekcji :)
Ja to bym się pospiesznym z rowerem nie wybrał...za dobrze znam te nasze wspaniałe koleje .
MarqoBiker
- 18:12 środa, 25 kwietnia 2018 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa amarl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl