Sobota, 12 maja 2018
X krajoznawczy rajd rowerowy "Szlakami Leśnego Skarbca"
Po ubiegłorocznym rajdzie, oczywiście nie mogło mnie zabraknąć na trasie w tym roku. Do wyboru znowu trasa "turystyczna", licząca tym razem 48km oraz trasa "ekstremalna" - wg planów 71km. Wybór oczywisty.
Tym razem na trasę ekstremalną wybiera się 17 osób. Jedna po chwili rezygnuje po awarii roweru, druga rezygnuje w przerwie podczas pikniku i kończy rajd trasą turystyczną, natomiast wtedy dołączają do nas dwie osoby z trasy turystycznej i kończymy takim samym stanem, czyli siedemnastką. Tym razem burmistrz Janowa miał jakieś spotkania i przejechał z nami symboliczne 10km, ale i tak szacunek dla tego pana. Jego nie uwzględniłem w powyższych wyliczeniach.
Z planowanych 71km wyszło kilka km mniej, bo gdy dojechaliśmy do miejsca gdzie droga prowadząca wprost z Ludianu krzyżuje się z innymi, m.im. tymi prowadzącymi do Kochanów i Lipowca, jedna uczestniczka złapała gumę i chwilę zajęło uporanie się z problemem. Ci z "turystycznej" byli już wtedy na miejscu pikniku i oszczędziliśmy sobie kilka km (plan był taki, żeby jechać na Lipowiec, potem obok Kruszyny na wąski asfalt prowadzący z Goliszowca do Lipy i stamtąd skręcić na Janiki, pokonać piaszczystą groblę i stawić się na piknik przy wiatach tuż przed Gwizdowem). Trasa ostatecznie wyglądała następująco:
Porównując do zeszłorocznej, mimo, że nieco krócej, było o wiele ciężej. Po drodze sporo piachu. Większość pokonałem, ale zdarzało się, że i ja musiałem prowadzić rower. O tych, którzy mieli rowery z węższymi oponami już nie wspomnę. Ale jak to na rajdach, co chwilę przerwa, czekaliśmy na pozostałych. Z poprzedniego rajdy pamiętałem dwójkę przewodników i jeszcze 5 osób.
Kilka fotexów:
- zbiórka przed rajdem:
- przerwa na moście w Nalepach:
- tu jakaś chałupa po wjeździe do Nalepów. Przewodnik opowiadał, że jedna ze scen z słynnego serialu "Polskie drogi" została nakręcona w tym miejscu i w tej chałupie.
- pierwsze piachy na trasie - droga leśna Nalepy - Domostawa:
W Domostawie przerwa przy sklepo-barze. Połowa ekipy kupuje Perełki. Swoje ziomki :-) Nie będę odmieńcem :-)
- to już ścieżka ze Szwedów w Lasy Janowskie. To co widać, to fundament pod wieżę obserwacyjną, czy przeciwpożarową:
- tu akcja z wymianą dętki na skrzyżowaniu do Kochanów, czy Dębowca:
Dalej piknik:
- następny przystanek niedaleko. Jedziemy kawałek do Gwizdowa, odbijamy na Osówek, a tam do sklepo-baru. Sklepo-baru? No tak! Byłem tam z 50 razy i nie wiedziałem, że mają tam Perełkę z kija. Po wejściu do sklepu są takie drzwi na prawo i tam jest bar! Wszyscy kupują Perełkę, ja jednak biorę 2 małe Lubelskie, bo u nas tego nie ma, a to piwko jest dosyć fajne:
Dalej jedziemy asfaltem i tuż przed Potoczkiem skręcamy w kierunku Janowa. Tu droga raczej fatalna. Dominuje piach.
Po dojechaniu do Janowa, wciskam coś z grilla i jadę do domu. Mój ojciec odprawia imieniny i trzeba wracać, chociaż chciałoby się zostać. Przewodnicy mówią, że "najtrudniejsza część rajdu dopiero przed nami" :-)
No cóż.. spróbuję za rok. Z rajdem na pewno... A ze zrobieniem najtrudniejszej części zobaczymy jak wyjdzie :-)
Podsumowując: fajnie to zorganizowane, dobór tras ok, mimo, że nieco krócej niż w zeszłym roku, to... w zeszłym roku wróciłem rześki, czułem niedosyt... Teraz kilkanaście kilosów po piachu dało mocno popalić.
Rajd janowski przejechałem drugi raz, fajna sprawa, polecam wszystkim.
Tym razem na trasę ekstremalną wybiera się 17 osób. Jedna po chwili rezygnuje po awarii roweru, druga rezygnuje w przerwie podczas pikniku i kończy rajd trasą turystyczną, natomiast wtedy dołączają do nas dwie osoby z trasy turystycznej i kończymy takim samym stanem, czyli siedemnastką. Tym razem burmistrz Janowa miał jakieś spotkania i przejechał z nami symboliczne 10km, ale i tak szacunek dla tego pana. Jego nie uwzględniłem w powyższych wyliczeniach.
Z planowanych 71km wyszło kilka km mniej, bo gdy dojechaliśmy do miejsca gdzie droga prowadząca wprost z Ludianu krzyżuje się z innymi, m.im. tymi prowadzącymi do Kochanów i Lipowca, jedna uczestniczka złapała gumę i chwilę zajęło uporanie się z problemem. Ci z "turystycznej" byli już wtedy na miejscu pikniku i oszczędziliśmy sobie kilka km (plan był taki, żeby jechać na Lipowiec, potem obok Kruszyny na wąski asfalt prowadzący z Goliszowca do Lipy i stamtąd skręcić na Janiki, pokonać piaszczystą groblę i stawić się na piknik przy wiatach tuż przed Gwizdowem). Trasa ostatecznie wyglądała następująco:
Porównując do zeszłorocznej, mimo, że nieco krócej, było o wiele ciężej. Po drodze sporo piachu. Większość pokonałem, ale zdarzało się, że i ja musiałem prowadzić rower. O tych, którzy mieli rowery z węższymi oponami już nie wspomnę. Ale jak to na rajdach, co chwilę przerwa, czekaliśmy na pozostałych. Z poprzedniego rajdy pamiętałem dwójkę przewodników i jeszcze 5 osób.
Kilka fotexów:
- zbiórka przed rajdem:
- przerwa na moście w Nalepach:
- tu jakaś chałupa po wjeździe do Nalepów. Przewodnik opowiadał, że jedna ze scen z słynnego serialu "Polskie drogi" została nakręcona w tym miejscu i w tej chałupie.
- pierwsze piachy na trasie - droga leśna Nalepy - Domostawa:
W Domostawie przerwa przy sklepo-barze. Połowa ekipy kupuje Perełki. Swoje ziomki :-) Nie będę odmieńcem :-)
- to już ścieżka ze Szwedów w Lasy Janowskie. To co widać, to fundament pod wieżę obserwacyjną, czy przeciwpożarową:
- tu akcja z wymianą dętki na skrzyżowaniu do Kochanów, czy Dębowca:
Dalej piknik:
- następny przystanek niedaleko. Jedziemy kawałek do Gwizdowa, odbijamy na Osówek, a tam do sklepo-baru. Sklepo-baru? No tak! Byłem tam z 50 razy i nie wiedziałem, że mają tam Perełkę z kija. Po wejściu do sklepu są takie drzwi na prawo i tam jest bar! Wszyscy kupują Perełkę, ja jednak biorę 2 małe Lubelskie, bo u nas tego nie ma, a to piwko jest dosyć fajne:
Dalej jedziemy asfaltem i tuż przed Potoczkiem skręcamy w kierunku Janowa. Tu droga raczej fatalna. Dominuje piach.
Po dojechaniu do Janowa, wciskam coś z grilla i jadę do domu. Mój ojciec odprawia imieniny i trzeba wracać, chociaż chciałoby się zostać. Przewodnicy mówią, że "najtrudniejsza część rajdu dopiero przed nami" :-)
No cóż.. spróbuję za rok. Z rajdem na pewno... A ze zrobieniem najtrudniejszej części zobaczymy jak wyjdzie :-)
Podsumowując: fajnie to zorganizowane, dobór tras ok, mimo, że nieco krócej niż w zeszłym roku, to... w zeszłym roku wróciłem rześki, czułem niedosyt... Teraz kilkanaście kilosów po piachu dało mocno popalić.
Rajd janowski przejechałem drugi raz, fajna sprawa, polecam wszystkim.
- DST 64.30km
- Teren 30.00km
- Czas 03:29
- VAVG 18.46km/h
- VMAX 34.50km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 90m
- Sprzęt Canyon Grand Canyon Al 6.9 2014
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj