Informacje

  • Wszystkie kilometry: 5522.60 km
  • Km w terenie: 766.50 km (13.88%)
  • Czas na rowerze: 11d 17h 41m
  • Prędkość średnia: 19.61 km/h
  • Więcej informacji.
liczniki odwiedzin baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bwele.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 28 maja 2017

Buda Stalowska

Dziś (tj. w niedzielę) wymyśliłem sobie pojechać do Budy Stalowskiej. Byłem tam w kwietniu, wracając z misji w Cyganach. Tym razem chciałem obejrzeć sobie okoliczne stawy. Je też już kiedyś widziałem, ale jakieś 5 lat temu i nie pamiętałem szczegółów dotyczących przeprawy od Budy do Wydrzy (wtedy jechałem w odwrotnym kierunku). Coś mi się kojarzyło, że nie było za fajnie, ale dlaczego nie spróbować ponownie?
Cycle Route 4018842 - via Bikemap.net

No to próbujemy...

Jadę do Stalówki, dalej ścieżką szutrową do Jamnicy. Tam wbijam na asfalt, potem jadę trochę chodnikiem, po czym za Jamnicą odbijam w kierunku Grębowa, pomimo zakazu wjazdu. 
Dawno nie byłem w tym miejscu w Grębowie. Po zbudowaniu obwodnicy, ta część drogi jest mało uczęszczana, a na ulicy, na której swego czasu ruch był spory, można w piłkę grać :-)

Ten kościół, za którym droga główna prowadziła dalej do Tarnobergera, również słabo pamiętam.

Mijałem go dziesiątki razy jeżdżąc PKS'em do Krakowa na studia.

Dalej wiem, że mam się kierować ulicą Szlachecką w kierunku Wydrzy. Uliczki w Grębowie dobrze oznakowane, więc nie ma z tym żadnego problemu. 
Po wyjeździe z Grębowa zaczynają się fajne widoki:



To samo zresztą po minięciu Wydrzy. Na końcu tej miejscowości trafiam na betonowe płyty. Pamiętałem, że łatwo tam nie było...

ale nie są takie straszne... Zresztą najlepsze dopiero przede mną :-)

Po chwili docieram do pierwszego ze stawów:

Jest spory. Ten znajduje się po mojej lewej ręce. Z prawej również staw, droga prowadzi czymś w rodzaju grobli.


Tu już płyt nie ma, zaczyna się droga typowo polna, ziemista, ale nawet ubita, jedzie się dobrze. Do czasu :-)

Zaczynają się pierwsze kałuże. Na początku nie jest źle, ale potem wjeżdżamy we fragment grobli obrosłej drzewami z obu stron, tam kałuże nie wysychają tak szybko...
Na początku da się to jakoś objechać, ale po chwili widzę już same takie na całą szerokość drogi. No i jak to na takich polnych drogach bywa, tam gdzie pojazdy mają koła jest głębiej, na środku drogi jest mniej wyjeżdżone, więc środek jest nieco wyżej. Trafiam na taką kałużę, na której oba boczne fragmenty zalane, środek również, ale to tylko może metr, decyduję się więc przejechać, przecie głęboko nie będzie. No ale jednak jest...

A to efekt:

Było tam jednak dosyć głęboko. Jakieś 40cm :-) Lewy but akurat był na niższym pedale i tak to wygląda :-) Nie pierwszy raz zresztą :-)

Dalej są kolejne kałuże i to nie takie, które na środku mają metr długości - jest znacznie ciekawiej:

I tak co kilkadziesiąt metrów na długości 300-400m. Każdą taką przeszkadzajkę przechodzę lewą stroną po trawie, prowadząc rower. 

W końcu i to się kończy. Można już jechać. Mijam kolejne stawy:




Historia tych stawów zapewne podobna do tej z Lasów Janowskich, czyli sztucznie wykopane, następnie część przejęła natura i mamy tu ciekawy zakątek. Mnóstwo ptaków wodnych i nie tylko wodnych, bo występują tu i drapieżniki, jak orzeł bielik, orzeł przedni, orlik krzykliwy, kormoran, czapla siwa i czapla purpurowa, rybołów, perkoz, oraz bocian czarny (cytuję z Wikipedii). Fakt, coś tam lata, ale nie znam się na tym. Mijam ludzi z lornetkami, co świadczy, że miłośnicy ptaków chyba znają tą miejscówkę.
Same stawy bardzo ładne, zresztą mamy teraz chyba najlepszą porę roku, wszędzie zielono, więc nawet błoto w bucie i rower, który po przejeździe przez kałużę skrzypi, świszczy i wydaje różne dziwne dźwięki nie przeszkadzają mi zbytnio.


Zaczynam jednak szukać jakiegoś dostępu do wody. Chcę wymyć buta, nawet jeśli mam jechać w mokrym :-) Tu jednak się nie udaje, zejście do stawu jest, ale woda wygląda podobnie do błota na bucie, więc jadę dalej.

Na kolejnym stawie pływa sobie kilka łabędzi:


Ale to już końcówka grobli. 
Po chwili wyjeżdżam na asfalt i skręcam w lewo do Budy Stalowskiej. 
I tu przypadkiem odnajduję jakąś wodę, w której da się chyba umyć glana. Ściągam but i moczę go po prostu w wodzie...


Efekt satysfakcjonujący:

Teraz prawy wygląda gorzej, chociaż jest suchy :-) Przez chwilę trochę chlupcze w bucie podczas pedałowania, ale ostatecznie po powrocie do domu, jest już suchy :-)

Dobra, wracam na drogę. Po dotarciu do zakrętu, gdzie można skręcić w prawo w kierunku Nowej Dęby - niespodzianka. Ustawiono tam tablicę, że wkraczam na poligon, stoi sobie budka i szałas. Co jest? Chyba takich jaj tu nie było niespełna 2 miesiące temu... Zdjęcia nie zrobiłem w obawie przed ujawnieniem w internecie jakieś tajnej placówki WP. 

Jadę dalej, a co tam, najwyżej będę ściemniał. 
Niedawno na tym poligonie zdarzył się wypadek, trzech żołnierzy chyba zatruło się spalinami. Na szczęście dali radę, może to dlatego jakieś dodatkowe zaostrzenia.

Trasę stąd do Krawców pamiętam, bardzo ją lubię. Jedzie się dobrym asfaltem o małej szerokości wśród ładnych lasów. Tym razem również mi się podoba:



No i znowu mijam punkt kontrolny, czy coś w rodzaju strażnicy :-), wyglądający dokładnie tak samo jak ten, o którym pisałem powyżej. Tym razem wiem, że chyba przejadę spokojnie, więc robię zdjęcie ściśle tajnym obiektom:

Budka strażnicza i nowego typu bunkier. Wygląda odstraszająco. 



Dojeżdżam do Krawców. Tu krótka przerw na moście i jadę dalej.


Za Krawcami ścieżka, którą kiedyś próbowałem odnaleźć, czyli 200m piachu, a potem trochę lepiej. Są małe i większe górki.
I cały czas ładnie. 


Stąd już blisko do Stalówki. Jadę do sklepu, coby kupić sobie browarka i jechać na wał, ale okazuje się, że zimnego piwa nie ma.

Kupuję więc napój piwopodobny o nazwie "EB" i jadę na wał uczcić całkiem niezły weekend.
Potem już do domu przez Jastkowice i koniec wycieczki. 

Dla tych, którzy chcieliby się wybrać tą trasą: nie ryzykujcie! Przez kałuże na grobli przechodźcie bokiem :-)

Poza jednym fragmentem, który idzie obejść, chociaż nie bez wysiłku, ścieżka bardzo dobra do jazdy. Tereny w okolicy - palce lizać :-)

Jest tam jeszcze kilka dróg do sprawdzenia, ale to na kiedyś...

Pozdrawiam!
  • DST 74.20km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 20.90km/h
  • VMAX 31.57km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt Kross Evado 6.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
To chyba każdy ma wspomnienie z jakiegoś extremum po tej drodze pomiędzy stawami . Ja też kilka lat temu wjechałem tam po jakisś deszczach...Normalnie załamać się szło.... Nie mozna było praktycznie tych ogromnych kałuz minąć jakoś bokiem bo po bokach istna dżungla lub błoto po kolana . Po Kilku takich kałużach juz mi to było obojętne czy upaćkam sie jak dzika świnia . bałem się tylko że z tych większych mogę nie wyjechać bo nie wiadomo jakie one głębokie .
MarqoBiker
- 19:29 poniedziałek, 5 czerwca 2017 | linkuj
Hans pamiętam wycieczkę miedzy te stawy hodowlane parę lat temu to była jedna z moich pierwszych wycieczek i było bardzo podobnie tylko wody było jeszcze więcej nie dało się tak łatwo przejść żadną ze stron. Pamiętam jak dziś rower w ręce druga ręka za drzewo i tak jakoś się przedzierałem po krzakach a do tego tak pioruńsko wtedy komary cięły że myślałem że zjedzą mnie żywcem i tam polegnę. Nigdy nie byłem tak pogryziony przez to fruwające skurwysyństwo jak wtedy. Oj dlatego zapamiętam to miejsce bardzo dobrze. brrrr
Mamir
- 21:26 wtorek, 30 maja 2017 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl