Informacje

  • Wszystkie kilometry: 5522.60 km
  • Km w terenie: 766.50 km (13.88%)
  • Czas na rowerze: 11d 17h 41m
  • Prędkość średnia: 19.61 km/h
  • Więcej informacji.
liczniki odwiedzin baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bwele.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 19 stycznia 2019

Słoneczny zimowy dzień

Prognozy pogody już kilka dni przed wskazywały, że sobota 19. stycznia będzie słoneczna. I prognozy się potwierdziły. Już od rana niebo było bezchmurne, było co prawda zimno, ale coś za coś. Po tylu ponurych, szarych dniach, trzeba było naładować nieco akumulatory i łyknąć trochę słońca.

Cycle Route 4745691 - via Bikemap.net

Wyruszam tuż po 11-tej. Tym razem jedzie się nieco lepiej. Jest ślisko, na szczęście w piątek poprószyło co nieco i cienka warstwa zmrożonego śniegu pokrywająca drogi pomaga co nieco. Oczywiście trzeba się pilnować, żeby nie wyciąć gleby, co zresztą udaje mi się, chociaż kilka razy było blisko. 

Jadę na Ludian, potem prosto aż do skrzyżowania na Kochany i Dębowiec.



Do tego momentu droga jest całkiem niezła.


Dobra będzie jeszcze przez jakieś 2km do Dębowca. Potem jest różnie.
Np. tak:

Tu już trzeba bardzo uważać. Te koleiny są dosyć śliskie i jadąc nimi często rzuca mnie na ich brzeg. Czasem bywa, że są tak głębokie, że nie da się pedałować. Śnieg z kolei jest twardy, zmrożony. Kilkaset metrów muszę pokonać z bucika.
Dopiero na drodze z Łążka do Gwizdowa (nowy asfalt wybudowany jesienią) sytuacja się poprawia. I tak docieram do wejścia do rezerwatu Imielty Ług.

Zastanawiam się, czy ruszać do rezerwatu. Obawiam się, że nie da się tam jechać i stracę dużo czasu na marsz z rowerem. Z drugiej strony to mój wstępny cel na dziś, więc spróbuję. 
Okazuje się, że na terenie rezerwatu jedzie się bardzo dobrze, śniegu jakby mniej, mało tego - na części ścieżek nie ma go wcale. 
Rezygnuję z jazdy do punktu widokowego, udaję się prosto na groblę, gdzie robię sobie przerwę.





Siedzę tu prawie pół godziny, jak ładować akumulatory, to ładować.

A potem idę dalej, w kierunku do Gwizdowa. Idę, bo na grobli śnieg jest zbyt głęboki.


W lesie jest już lepiej i można znowu jechać.

W Gwizdowie zatrzymuję się w sklepie, potem ruszam dalej. Na zakręcie skręcam w kierunku przeciwnym do Malińca.

Jeszcze jedna przerwa przy kolejnym stawie:

Byłem tu i tydzień temu. Zresztą dosyć często tu bywam.

Wracając do Ludianu jest jeszcze trudniej niż do niego jadąc wcześniej.

W międzyczasie musiało tędy przejechać kilka samochodów i odsłonić lód spod cienkiej warstwy zmrożonego śniegu. Trzeba uważać jeszcze bardziej.
Z pewną ulgą wjeżdżam z powrotem na asfalt w Ludianie :-) 

Wtedy szybko wyliczam, że wyjdzie mi jakieś 45 km, więc postanawiam dobić do pięćdziesiątki. Udaję się do Chłopskiej Woli, skąd ruszam na wał, czyli moje ulubione miejsce na odpoczynek po przejażdżce. Ulubione tak, ale wtedy, gdy jest ciepło. Tym razem, robię szybkie zdjęcie i uciekam do domu.

Jeszcze nie teraz :-)

Podsumowując - udana wycieczka. W końcu trafił się słoneczny i niezbyt zimny weekendowy dzień, więc trzeba było sytuację wykorzystać. 




  • DST 52.63km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 14.42km/h
  • VMAX 25.79km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Canyon Grand Canyon Al 6.9 2014
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa atorz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl